Ryanair jeszcze w tym roku zaostrzy politykę bagażową. Ma to zminimalizować ryzyko wnoszenia przez pasażerów na pokład ponadwymiarowych plecaków i walizek. Podróżni muszą się przygotować na bardziej rygorystyczne kontrole, nowe sposoby pomiaru oraz surowe kary za przekroczenie limitów.
Podstawowe zasady przewożenia bagażu w Ryanair nie zmienią się drastycznie, ale sposób ich egzekwowania ma być znacznie surowszy.
Na pokład samolotu w dalszym ciągu będzie można zabrać bagaż podręczny o wymiarach 40x20x25 cm, a przy skorzystaniu z opcji "priority" dodatkowo większą walizkę mierzącą 55x40x20 cm.
Jak zapowiedział prezes Ryanaira, Michael O’Leary, w tym roku przewoźnik zmieni oznaczenia rozmiaru bagażu, wprowadzając graficzne wskazanie faktycznie dozwolonych wymiarów. Obecnie stosowane są "skrzynki", do których pasażerowie na lotnisku wkładają swój bagaż podręczny w celu sprawdzenia, czy ma odpowiednie wymiary. Teraz zamiast tego stosowane będą wyraźne linie graficzne z dopuszczalnymi wymiarami. Mają zminimalizować ryzyko jakiegokolwiek oszukiwania przez pasażerów.
Ponadto bagaże podręczne mają ważyć maksymalnie 10 kg. Kiedyś kontrola wagi w Ryanair była sporadyczna. Po wprowadzeniu nowej polityki będzie to standardowa procedura.
Nowe mierniki można już znaleźć m.in. na lotnisku w Berlinie czy w Katowicach. Irlandzki przewoźnik zapowiada ich rozszerzenie na wszystkie trasy w Europie.
Pasażerowie, którzy przekroczą dopuszczalne limity bagażu, będą musieli liczyć się z dopłatą wynoszącą 50 euro (nieco ponad 200 zł).
Michael O'Leary przyleciał do Warszawy, aby przedstawić nowe trasy z polskich lotnisk w sezonie letnim. Podczas konferencji zapytano go o sprawy bieżące, m.in. kontroli i opłat za ponadwymiarowy bagaż. Prezes taniej linii lotniczej ostro zwrócił się z przekazem do pasażerów.
“My nie chcemy waszych pieniędzy za latanie z walizkami. My chcemy, żebyście latali bez bagażu. Wasz bagaż to wrzód na d***ie. Sprawia, że wydłuża się czas kontroli bezpieczeństwa, a po przylocie na miejsce musisz czekać 20 minut przy karuzeli na durną walizkę, zamiast od razu opuścić lotnisko. Mniej bagażu to niższe ceny biletów, więc przestańcie narzekać” - skomentował O'Leary.